Święta już za tydzień, radosny to czas
Cieszą się rodzice i cieszy się las
I to właśnie w lesie będę zbierać mech
By ozdobić puszkę o imieniu Lech.
Tata ma ich tyle, że już mam z nich domek
Taki jak dla lalek, tylko brzydko pachnie
I jak bedę duży jak Lolek czy Bolek
Będę się tam chować, bo tam szybko zasnę.
Tata mówi, że ten zapach jest od piwa, co w nim kiedyś było
Ale nikt mi nie wyjaśnił czym jest owo "piwo"?
Jak się pytam, czy to jest coś, co w tych puszkach kiedyś żyło
Mówi, że "dokładnie', - to jest po tym żniwo.
I dalej nic nie wiem, a mój domek rośnie
Tata jak to widzi, oczy ma radosne.
Ale mówi, że to przez to, że nadchodzi wiosna
I że mama w końcu też jest już bardziej radosna.
I oboje są szczęśliwi, i wciąż rozmawiają
Słyszę o Mazurku i Napoleonkach
Tylko jakoś mi się nie zgadzają
Słuchy zza drzwi kuchni i zza kas w Biedronkach.
A w innym sklepie co to dzisiaj byliśmy
Były fajne kotki i jak jeden kocur baziami się zwały
Mama mówi, że tę tradycję raczej zakończyliśmy
I w tym roku listki brzozy będą ładniej wyglądały.
Ale bazie jak się uprę to też będą stały
Bo lubiłem na nie patrzeć kiedy byłem mały
Tata się zgodził, bo podobno wciąż nie jestem duży
Ale mam się na nie napatrzeć, zanim mi się znuży
I jeszcze ponoć rok mogę być dziecinny
Bo później jakieś obowiązki będą mnie czekały
A jeżeli wciąż będę "taki" a nie inny
To od nowa przejdę jakieś świeckie rytuały
I dopiero wtedy pojmę, że szkoła to jakaś "pro forma"
I nie z żadnej historii funkcjonuje norma
I że świat szczęścia to taki gdzie cud znosi żałoby
I nie wspomnieniami człowiek żyje, by odwiedzać groby.
I dopiero wtedy pojmę, gdy zacznę studiować
Ponoć na uczelni będą mną sterować
I tak zostanę podwójnym magistrem w tempie ekspresowym
I będę niczym doktor na płatnym chorobowym
I choć teraz jeszcze nie wiem co to wszystko znaczy
Cieszę się, że rosnę jak ten domek taty
Bo jak będę duży to go upchnę w ziemi
I drzewo posadzę w szlachetnej zieleni
Szkoda, że nie baziami co roku obrodzi
Bo te lubię bardzo
Ale to od myśli szczeniackich mnie odgrodzi
Bo wspomnienia są niemodne i tym ludzie gardzą.
A teraz już święta, radosny to czas
Cieszą się rodzice, cieszy się las
Bo to właśnie w lesie będę zbierać mech
Którym kiedyś obrodzi mój dom z puszek Lech.